WIECZÓR PIERWSZY
- I co było dalej?
- Już na dzisiaj wystarczy.
- Ale tato, co się stało z małym jeżykiem?
- No dobrze, jeszcze chwilkę. Otóż mały jeżyk był jeszcze zupełnie malutki. Miał malutkie łapki, malutki czarny ruchliwy nosek i malutkie oczka, jak dwa czarne paciorki... - nie potrafiłem odmówić małej Marcie. Była taka... no, taka do przytulania, mały kochany aniołek. Miała cztery i pół roku (zawsze podkreślała: i pół, nie cztery, tylko cztery i pół), czarne, kręcone loki...